To nie jest prolog. To nawet nie rozdział. To po prostu historia...

Kiedy dostała propozycję pracy od bełchatowskiego zespołu, czuła się jak w niebie. Lepszej pracy nie mogła sobie wymarzyć. Okres próbny był wejściem od razu w głęboką wodę. Zastępstwo na stanowisku rzecznika prasowego było bardzo stresującym i wymagającym zajęciem. Jednak znając sposób bycia Anny, nie musiała się ona niczego obawiać. Lekkość w wykonywaniu zadań, łatwość w nawiązywaniu nowych kontaktów. To tylko polepszało jej sytuację w pracy i już pod koniec sezonu wiedziała, że zostaje na stałe. W tym prawie półrocznym okresie próbnym poznała cały sztab szkoleniowy i zespół. Zdążyła nawet zaprzyjaźnić się z niektórymi sportowcami, z resztą była tylko zaznajomiona. Jeden z siatkarzy szczególnie nie przypadł jej do gustu,  a to dlatego, że już pierwszego dnia na zastępstwie dał się jej we znaki.

Jako jedyny nie przyszedł na zaplanowane wcześniej spotkanie zapoznawcze. Później spóźnił się na konferencję prasową dla całej drużyny. A jeszcze innym razem Anna musiała ratować jego wizerunek publiczny. Ledwo wybroniła go od oskarżenia o pobicie w nocnym klubie, tłumacząc, że on tylko próbował zaprzestać walki pomiędzy dwoma mężczyznami, a siatkarz nawet nie podziękowł. Od pierwszych dni nowej pracy między Anną a Adamem iskrzyło, ale w zupełnie innym kierunku niż można by się spodziewać. Ciągłe kłótnie, nieporozumienia... Rozmowy z trenerem i dwudniowy spokój. Trzeciego dnia kłótnia na nowo. Konflikt pomału zmienił się w rutynę. Nikt z zespołu nie wiedział, dlaczego między tą dwójką dochodzi ciągle do spięć. Oni sami tego nie rozumieli, ale nie chcieli dawać za wygraną i tak ich konflikt zmienił się w otwartą wojnę. Koledzy siatkarza próbowali załagodzić sytuację, co często doprowadzało do jeszcze większych spięć.

Trwało to dobry miesiąc. Oboje wykończeni ciągłą walką nie wchodzili już po prostu sobie w drogę. Załatwiali służbowe sprawy i na tym ich kontakt się ograniczał.


Nieoczekiwana kontuzja Adama całkowicie zmieniła jego nastawienie do Anny. Po raz pierwszy spojrzał na nią łaskawszym wzrokiem. Podczas treningu na otwartym powietrzu, dzień przed ważnym meczem w Rzeszowie, siatkarz niefortunnie się przewrócił, skręcając sobie przy tym kostkę. Lekarz zespołu zajął się opatrywaniem rannego, a kobieta  została poproszona o pomoc przy transportowaniu sportowca do hotelu. Po raz pierwszy Anna i siatkarz byli tak blisko siebie. Po raz pierwszy potrafili powstrzymać się od złośliwości i niepotrzebnych kłótni. Po wszystkim Adam podziękował jej nawet.
W dzień meczowy spokój Anny został zakłócony przez ciche pukanie do drzwi. Zupełnie niespodziewany gość zaburzył idealny plan dnia kobiety. Tym gościem okazał się nielubiany siatkarz. Wytłumaczył swoją obecność poleceniem od trenera, jakoby Anna miała towarzyszyć mu podczas meczu.

- Wiesz, nie mogę nadwyrężać nogi i potrzebuję niby opiekuna - tłumaczył Adam.

- Ale zawsze możesz chodzić z kulami-  sprytnie zauważyła Anna, chcąc wymigać się od zadania.

- Też mówiłem o tym trenerowi, ale on się uparł.

- A jeśli się nie zgodzę? - spytała jeszcze, ale już wiedziała, że nic nie wskóra.

I tym sposobem Anna i jej towarzysz spędzili razem całe popołudnie. Razem, bez kłótni. Nawet się zakolegowali, co zdziwiło resztę drużyny.

Siatkarz dopiero dostrzegł, że Anna jest piękną kobietą. Burza czarnych włosów, niebieskie, trochę tajemnicze oczy dodawały jej seksapilu. Smukła sylwetka, zaokrąglona tam gdzie trzeba. Żadnych zbędnych kilogramów. Adam dostrzegł w Annie nie tylko koleżankę z pracy, ale też bardzo atrakcyjną kobietę. Nawet się nie zorientował, kiedy się w niej zauroczył. To przyszło tak nagle, że nie potrafił zdradzić jej tego, co czuje.

Z upływem kolejnych miesięcy Anna była coraz bliżej z siatkarzem. Zwykłe koleżeństwo szybko zamieniło się w przyjaźń. A w przypadku Anny przyjaźń jeszcze szybciej zamieniła się w miłość. Wspólne godziny spędzane na rozmowach, spotkania na oglądanie filmów. Anna rozumiała, że prędzej czy później musiało do tego dojść. Zakochanie zmieniło kobietę. Jej oczy teraz błyszczały a ona cała promieniała szczęściem. Jednak nie zdradziła swoich uczuć siatkarzowi. Nie chciała psuć ich przyjaźni. Nie miała przecież pewności ani żadnych sygnałów, że chłopak też coś może do niej czuć.

Koniec sezonu musiał w końcu nadejść. Wszyscy rozjechali się do swoich domów. Pożegnanie Anny i Adama było czymś dziwnym. Oboje nie wiedzieli jak mają się pożegnać. Panowała niezręczna cisza, którą przerwała Anna prośbą, aby siatkarz o niej nie zapomniał i jak najczęściej dzwonił. Sportowiec z wielką radością obiecał codzienne telefony, co udowodnił już kolejnego dnia.

Przez całe wakacje dwójka nieświadomie zakochana w sobie ludzi pielęgnowała swoją przyjaźń, jednak ani razu nie zdecydowali się spotkać w realu.

Wolne w pracy szybko minęło i ani się nie obejrzeli a już zbliżało się zgrupowanie drużyny na Cyprze. Kontakt przyjaciół był coraz bardziej marny. Bywało tak, że nie rozmawiali ze sobą nawet przez tydzień. Anna była nieświadoma, że jej ukochany poznał pewną dziewczynę, o której dowiedziała się dzień przed wylotem. Zgrupowanie na Cyprze było jedynym takim obozem podczas którego siatkarze mogli zabrać ze sobą rodziny. Anny tak naprawdę miało tam nie być, ale przez sytuację osobistą nie poleciał zastępca trenera,  przez co jedno miejsce się zwolniło. O swoim farcie Anna szybko poinformowała w przyjaciela, który ucieszył się z tej wiadomości. Był uradowany, że Anna będzie mogła poznać jego nową znajomą,  którą postanowił zabrać ze sobą. Po prostu nie chciał psuć tego, co mogło się zrodzić między nim a nowo poznaną kobietą.

Pierwszy tydzień zgrupowania był tygodniem wolnym od pracy. Kolejne dwa tygodnie miały przynieść intensywny trening. Podczas pierwszych dni na wyspie każdy odpoczywał, ile mógł. Opalanie, kąpanie się w morzu stało się nienudną rutyną. Anna z coraz większą zazdrością patrzyła na siatkarza i jego koleżankę. Obserwowała rosnące między nimi uczucie i była bliska załamania. Nie odważyła się na szczerą rozmowe z przyjacielem, przez co strasznie cierpiała. Przyjaźń między nimi powoli zanikała. Anna nie umiała rozmawiać ze sportowcem, spojrzeć mu w oczy, a on coraz więcej czasu poświęcał Beacie. Annie coraz trudniej było ukryć zazdrość. Wycofała się z życia towarzyskiego wśród siatkarzy, jednak oni usilnie próbowali zachęcić ją do wspólnej zabawy. Adam tylko obserwował dziwne zachowanie przyjaciółki. Martwił się o nią,  ale nie mógł jej pomóc na siłę. Anna odrzucała jego obecność i każdą próbę kontaktu.

W ostatnim tygodniu zgrupowania po jednym z treningów siatkarze zaproponowali grę w siatkówkę plażową. Anna specjalnie wybrała drużynę przeciwko przyjacielowi. Podciągnęła bluzkę, eksponując przy tym wysportowany brzuch i hardo spojrzała na przyjaciela. Wyzywający wzrok zdradzał jej niechęć do chłopaka. Siatkarz wyłapał jej obrazę, ale nadal nie rozumiał co zrobił nie tak. Po skończonej grze pobudzeni siatkarze nadal chcieli się bawić. Postanowili wrzucić każdą dziewczynę do wody. Na pierwszy ogień poszła Beata. Mimo wielkich protestów w końcu się poddała i czerpała przyjemność z zimnej kąpieli. Kiedy przyszła kolej na Annę, zaczęła ona krzyczeć, że nie może, że ma okres, jednak siatkarze nie dawali za wygraną. Po stronie Anny stanął jej przyjaciel. Pokłócił się z kolegami, ale i tak jej nie pomógł. Jeszcze bardziej wkurzył i dziewczynę i kolegów. Beata obserwowała tę scenę z wyraźną zazdrością. Siatkarz pomógł wyjść koleżance z wody, całkowicie zapominając o swojej partnerce. Anna rzuciła się na niego z pięściami.

- Mówiłam, że dam sobie radę!  Nie jestem małą dziewczynką! - krzyczała kobieta, jednak przyjaciel nie chciał jej puścić. Reszta towarzystwa cicho wycofała się, zostawiając dwójkę przyjaciół podczas zażartej kłótni.

- Mam co do tego wątpliwości!  - odpowiedział siatkarz. - Obraziłaś się na mnie? O co? Tak nie zachowuje się dojrzała kobieta!

Anna milczała. Już miała powiedzieć, że to wszystko przez Beatę,  ale zdążyła ugryźć się w język.

- Twoja dziewczyna na ciebie czeka - rzekła tylko i zaczęła zbierać swoje rzeczy, całkiem ignorując chłopaka.

- A więc o to chodzi! Jesteś najzwyczajniej w świecie o mnie zazdrosna!

Anna zmierzyła go wściekłym spojrzeniem, ale nadal nic nie powiedziała.

- Ty zakochałaś się we mnie - stwierdza smutno. Po chwili jednak wraca do niego siła i mówi dalej: -Miałaś swój czas. Nie wykorzystałaś go! Może kiedyś między nami by do czegoś doszło, ale nie kochałaś mnie wtedy, kiedy ja szalałem za tobą - mówi a kobiecie łzy stanęły w oczach.

- O czym ty mówisz?

- Nie mów, że tego nie widziałaś!  Myślałem, że między nami może coś być, ale ty nawet nie chciałaś się spotkać ze mną w wakacje. Potem poznałem Beatę i wiedziałem, że to może być dla mnie ostatnia szansa na milość. Że o tobie zapomnę... Ania nie psuj mi tego! Nie psuj naszej przyjaźni! Teraz... Ja jestem chyba nareszcie szczęśliwy - Anna nie słuchała już chłopaka. Wzięła swoje rzeczy i zaczęła biec. Odwróciła się jeszcze na chwilę i krzyknęła cały czas płacząc:

- Naszej przyjaźni już dawno nie ma.

Do końca zgrupowania siatkarz nie widział już Anny. Od chłopaków dowiedział się, że dostała zgodę na wcześniejszy powrót do Polski. Beata za to przez kolejne dni chodziła obrażona, jednak tuż przed wylotem pogodziła się ze swoim duchem nieobecnym chłopakiem.
Minął miesiąc od ich ostatniego spotkania. Dziś nie da się uniknąć nieuniknionego. Początek sezonu, a co za tym idzie impreza dla sponsorów. Część oficjalna odbyła się bez żadnego skandalu. Po niej nastąpił nieco luźniejszy bankiet. Anna starała się unikać Adama i zręcznie jej to wychodziło. Zajęła się wywiadami i pomagała niektórym sportowcom wyrwać się z paszcz dziennikarskich hien. Dawny przyjaciel obserwował cały wieczór Annę, ale nie odważył się podejść do niej i zagadać. Było mu żal utraconej przyjaźni, ale, jeśli znów miałby wybierać, wybrałby Beatę. Wydawało mu się, że ją kocha. Ale tego wieczoru nawet nie zwracał na nią uwagi. Nawet suknia odsłaniająca szczupłe ramiona dziewczyny i kuszący biust nie potrafiły zebrać uwagi siatkarza na sobie. Jego wzrok pochłaniał Annę ubraną tego wieczoru w dość krótką jak na okazję białą sukienkę na grubych ramiączkach. Zamek z przodu tylko prosił o odpięcie i siatkarz nie mógł się powstrzymać, by pożerać kobietę wzrokiem. Lekko rozkloszowany dół zaczynający sie czarnym paskiem w talii idealnie podkreślał sylwetkę Anny. Siatkarz pomyślał, że z nią  tworzyłby dobraną parę. Jego idealnie skrojony czarny garnitur dodawał mu męskości, a biała koszula pod spodem podkreślała wyćwiczone mięśnie.

Patrząc na Annę siatkarz całkowicie stracił rachubę czasu. Stwierdził, że nie może cały czas tak bezczelnie patrzeć na koleżankę z pracy. Próbował zając czymś swoje myśli, ale za każdym razem wracał wzrokiem do Anny. Po jednym z takich zamyśleń nie odnalazł już kobiety. Postanowił ją poszukać.

Znalazł ją na pierwszym piętrze w jednym z pomieszczeń sanitarnych. Nie była sama. Siatkarz nie chciał im przeszkadzać, ale przez przypadek podsłyszał kawałek rozmowy, po którym wparował do skrytki.

Podczas bankietu do Anny podszedł redaktor lokalnej gazety. Poprosił o rozmowę i oboje udali się w jedyne ciche miejsce czyli pomieszczenie sanitarne. Mężczyzna miał pretensje do Anny, że siatkarze nie chcą z nim rozmawiać. Kobieta czuła się osaczona. Ciasne pomieszczenie, sam na sam z nieznajomym...

- Jeśli nie załatwisz mi wywiadu z kapitanem klubu, dorwę cię - mężczyzna odpiął zamek w sukience Anny. Kobieta zaczęła się wiercić, próbowała uwolnić od natrętnych rąk redaktora.  - Myślisz, że żartuje? O nie... - mówiąc to, zaczął wkładać swoje dłonie pod sukienkę kobiety - I nie próbuj się wymigać! Jesteśmy tu sami a jak komuś piśniesz choć słówko to... - mężczyzna groził kobiecie dotykając jej ciała. Pchnął ją na podłogę i zaczął rozpinać spodnie. Kobieta była coraz bardziej przerażona. Łzy spływały po jej twarzy, rozmazując przy tym makijaż. Anna stała podkulona jak sparaliżowana. Nie widziała żadnych szans ratunku. Jej koszmar skończył się wraz z wejściem ochroniarzy do schowka. Za nimi stał Adam, który widząc stan Anny, od razu rzucił się na nią.

- On chciał ją zgwałcić! - krzyczał, przytulając kobietę do siebie. Redaktor nawet się nie sprzeciwiał.  Wysyczał tylko do kobiety, że pożałuje tego. Po jego wyjściu siatkarz zajął się dziewczyną. Była cała roztrzęsiona.

- Jak? Skąd? - zdążyła tylko wydusić z siebie, zanim kolejna fala płaczu nadeszła.

- Chciałem porozmawiać i nigdzie cię nie było. Podsłyszałem rozmowę i poszedłem po ochronę. Spokojnie już. Wezwali policję i będziesz bezpieczna - szeptał jej do ucha, cały czas trzymając w objęciu.

- Dziękuję-  wyszeptała i jeszcze bardziej się rozpłakała. - Zmoczę ci całą koszulę - powiedziała, odrywając się od chłopaka.

- To tylko koszula. Nic się nie dzieje - odpowiedział jej i pocałował we włosy. - Chodź,  odwiozę cię do domu.

Wychodząc z pomieszczenia, w korytarzu panował wzmożony ruch. Wszyscy byli ciekawi wydarzeń sprzed chwili. Przyjaciele wyszli ze schowka, trzymając się za ręce. Rozmazany makijaż kobiety wskazywał, że stało się coś złego. Beata stała tylko pod ścianą i obserwowała z zazdrością swojego chłopaka.

Anna przysypiała w taksówce. Siatkarz cały czas był przy niej i ogarniał włosy wchodzące do oczu. Po dojechaniu pod dom wziął dziewczynę na ręce i wniósł do mieszkania. Został z nią nawet gdy brała prysznic. Zaparzył herbatę i po prostu był. Słowa nie były im potrzebne tego wieczoru. Obecność drugiego człowieka, tak bliskiej osoby wystarczyła. Wpatrywali się w siebie w milczeniu, ale nie była to niezręczna cisza. Obojgu brakowało takich wspólnych, cichych chwil. Po wypiciu herbaty przegadali pół nocy. Pogodzili się, Anna jeszcze raz podziękowała siatkarzowi, aż przyszedł moment pożegnania. Mężczyznę kusiło, by pocałować przyjaciółkę, ale w ostatniej chwili przekręcił twarz i musnął ją tylko w policzek. Nie chciał wykorzystywać słabej dyspozycji kobiety, nie chciał też ranić swojej dziewczyny, o której całkiem zapomniał, a która nota bene czekała na niego w domu. Nie była to jego wymarzona miłość. Kobieta miała być bowiem na zastępstwo Anny, na chwilę. Jednak Adam szybko pokochał ją naprawdę i nie chciał jej stracić.

Po jego powrocie Beata zrobiła karczemną awanturę, że bardziej interesuje go obca dziewczyna a nie własna. Jednak juz następnego dnia wybaczyła chłopakowi, zganiając jej zachowanie na hormony.

Po porannym treningu Adam obiecał Annie, że pójdzie z nią na policję złożyć zeznania. Wspólny wypad na policję skończył się w kawiarni. Przyjaciele musieli opowiedzieć sobie wydarzenia z ostatnich miesięcy. Aż do popołudniowego treningu spędzili czas razem.

Tydzień później Anna dostała wezwanie na komisariat. Tuż po treningu weszła na salę i położyła się obok odpoczywającego siatkarza. Leżała z nogami podniesionymi na ścianę. Przyjaciel z wielką chęcią zgodził się towarzyszyć kobiecie w tej wizycie, w końcu też był zamieszany w tą sprawę.

- Wiesz, że cię kocham... - zaczęła po chwili ciszy Anna.

- Aniaaa, nie wracajmy do tego. Ja jestem z Beatą i...

- Cii. Wiem. Po prostu chcę, żebyś wiedział, że cały czas cię kocham, ale nie będę stawać wam na drodze do szczęścia. Po prostu chcę, abyś o mnie pamiętał. I był po prostu moim przyjacielem.

- Zawsze nim będę-  powiedział, całując ją w dłoń. - Tym bardziej się cieszę, że akceptujesz to wszystko bo... Teraz, kiedy Beata jest w ciąży, bałem się, że to koniec między nami.

Kiedy siatkarz to powiedział, świat Ani runął. Poczuła ukłucie w sercu i, mimo że nie dała tego po sobie poznać, załamała się.

- Oświadczyłem się jej - dodaje jeszcze sportowiec, a Ania kompletnie nie wie, co ma powiedzieć.

- Gratulacje-  wydusza wreszcie z siebie i lekko się uśmiecha. Tylko postronny obserwator zauważyłby, że był to raczej grymas bólu zamaskowany nikłym uśmiechem, jednak Adam tego nie widział.

Kolejnego dnia zaraz po treningu przyjaciele udali się na komisariat. Dzięki dokładnym zeznaniom i świadkowi w postaci siatkarza finał sprawy rozstrzygnie się w sądzie. Anna miała już pewność, że niedoszły gwałciciel poniesie konsekwencje swojego czynu. Siatkarz odprowadził Annę do jej mieszkania i sam wrócił do swojego. Zastał w nim Beatę, która zaraz po jego wejściu wszczęła awanturę.

- Obiecałeś, że pojawisz się u lekarza - stwierdziła z wyrzutem kobieta. - Dzwoniłam. Gdzie byłeś?!

- To dzisiaj była ta wizyta? Nie mogłaś przełożyć?  Przecież mówiłem ci, że idę z Anką na policję.

- A więc to z nią się znowu szwendałeś!

- No chyba nie jesteś zazdrosna? - spytał się, a odpowiedź była wymalowana na twarzy Beaty.

- Hej, spójrz na mnie. Przecież to z tobą będę miał dziecko. To z tobą wezmę niedługo ślub. To ciebie kocham - spojrzał kobiecie głęboko w oczy i pocałował. Beata czuła się usatysfakcjonowana.

Dwa tygodnie później siatkarz dostał wolne od trenera dzięki czemu mógł pójść na rozprawę. Adwokat Anny z łatwością ją wybronił i zażądał wysokiego odszkodowania. Nawet bez niego kobieta by wygrała. Po procesie przyjaciele poszli świętować. Zaczęło się od kawiarni a skończyło w barze. Ściemniło się i sportowiec postanowił powiadomić narzeczoną, by na niego nie czekała. Po odblokowaniu telefonu zauważył 10 nieodebranych połączeń od Beaty i kilka od jej mamy. Zaniepokojony zadzwonił do dziewczyny, jednak ta nie odbierała. Zadzwonił do jej matki i juz po chwili telefon wyleciał mu z rąk.

- Co się stało? -spytała Anna.

- Beata... Jest w szpitalu... Ona... Poroniła... - mężczyzna ledwo wydusił z siebie te kilka słów.

Nie pamiętał, jak dojechał do szpitala. Nie pamiętał, czy Anna mu towarzyszyła. Jedyne co pamiętał z tamtego wieczoru to oczy Beaty. Oczy pełne bólu, wściekłości, oskarżające siatkarza o całą tragedię. Beata nie chciała go widzieć, rozmawiać z nim. Ba! Ona nie chciała go znać! Jeszcze tego samego wieczoru oddała mu pierścionek zaręczynowy. Tego samego wieczoru chłopak nie wrócił do domu...

Anna nie wiedziała, jak ma pomóc przyjacielowi. Z jednej strony poczuła, jak z serca spada jej ogromny ciężar. Z drugiej jednak strony współczuła i Beacie, a już tym bardziej siatkarzowi. Nie miała z nim kontaktu od dwóch dni. Nie odbierał telefonu, nie otwierał drzwi. Sąsiedzi twierdzili, że oprócz mężczyzn do przeprowadzki, nikt się tam nie pojawił w ciągu ostatnich dni. Wracając do swojego mieszkania, dostrzegła Adama na ławce pod blokiem. Był kompletnie pijany. Bełkocząc, wszedł z kobietą na drugie piętro. Po przekroczeniu progu do mieszkania, sportowiec rozpłakał się. Zaczął obwiniać się o utratę dziecka, czuł się bezsilny. Anna nie wiedziała, co ma robić. Kiedy mężczyzna usnął, zadzwoniła do prezesa bełchatowskiego klubu, który okazał się bardzo wyrozumiały. Dał siatkarzowi wolne na tak długo, jak tylko będzie potrzebował. Zaznaczył przy tym, że cały zespół będzie go wspierać i czekać na jego powrót. Po tym telefonie kobieta wykonała jeszcze jeden. Tym razem po drugiej stronie słuchawki znalazł się przyjaciel siatkarza - Tomasz. Podziękował Annie za opiekę nad kolegą i zapowiedział swoją pomoc. Zasugerował, że powinna ona zrobić coś dla przyjaciela. W końcu byli tak blisko ze sobą. Kobieta nie rozumiała o co poprosił ją kolega z pracy. Całą noc głowiła się nad tym, aż w końcu usnęła.

Poranek okazał się ciężkim szokiem dla Anny. Kiedy tylko się przebudziła, usłyszała dźwięk tłuczonego szkła w salonie. Okazało się, że siatkarz zdążył już opróżnić barek, a teraz chciał ukryć puste butelki, jednak one nie chciały z nim współpracować i rozbiły się. Nie tylko on był bezsilny. Anna nie widziała szans na pomoc przyjacielowi.

Kolejne dni wyglądały podobnie. Z tą różnicą tylko, że teraz chłopak wychodził z domu, by kupić alkohol. Anna nie miała szans, by go powstrzymać. Musiała chodzić do pracy,a podczas jej nieobecności, chłopak mógł robić co tylko chciał. Kobieta mogła tylko obserwować, jak jej przyjaciel stacza się na dno. Szalę goryczy przelał fakt, że chłopak chciał wrócić do swojego mieszkania. Niechętnie, ale szatynka przystała na tę propozycję uprzednio wylewając cały alkohol w jego mieszkaniu. O pomoc poprosiła Tomka i tak na zmianę opiekowali się nim. Czasami ciężko było pogodzić pracę z opieką nad sportowcem, dlatego brali go nieraz razem ze sobą. Siatkarz obserwował wtedy treningi kolegów i nieoczekiwanie to przyniosło efekt. Po powrocie do domu, Adam zaczynał ćwiczyć. Nie chciał jednak zgodzić się na prośbę Anny, by trenować  razem z resztą zespołu. Wolał robić to sam we własnym mieszkaniu. 

- A jeśli ja poćwiczę razem z tobą? Na hali? W końcu muszę trochę schudnąć-  zaśmiała się pewnego razu kobieta.

- Mówiłem, że nie chcę. Ania daj mi spokój- poprosił zmęczony siatkarz, jednak ona nie dała za wygraną i już kolejnego dnia siłą zaciągnęła go na halę. Koledzy z drużyny cieszyli się jego powrotem i byli zaskoczeni, że Anna ćwiczy razem z nimi, ale nie komentowali tego. Tylko przyjaciel siatkarza rozumiał to wszystko i uśmiechał się.

Przez kolejne dni Anna uparcie zaciągała Adama na halę. Z kolejnymi dniami opór malał. Jednak pewnego dnia zastała zamknięte drzwi od jego mieszkania. Zawsze, kiedy siatkarz czekał na nią przed treningiem, zostawiał je otwarte. Kobieta zaniepokoiła się. Pukanie, walenie w drzwi nic nie pomogło. Zestresowana i coraz bardziej przerażona zadzwoniła do Tomka, który z radością poinformował ją, że chłopak sam przybył na halę i trenuje razem z resztą drużyny. Anna poczuła ulgę i szczęście. Po dotarciu na salę treningową obserwowała przyjaciela. Dostrzegła nawet na jego twarzy drobny uśmiech. Po chwili siatkarz podbiegł do kobiety i podziękował jej, składając przy tym buziaka na jej czole. Po treningu wrócili razem do mieszkania tym razem Anny i zamówili pizzę. Ten dzień należał do nich. Rozmawiali do późnego wieczora i było jak za dawnych, dobrych czasów.
Nadeszła zima a wraz z nią święta bożego narodzenia. Przyjaciele spędzili je osobno w rodzinnych domach. Spotkali się dopiero podczas zabawy sylwestrowej zorganizowanej w bełchatowskiej hali sportowej. Tego wieczoru przyszedł czas na podsumowanie całego roku. Roku, który przyniósł radość, smutek, nową przyjaźń i szansę na lepsze jutro. Przyjaciele nie musieli wiele mówić. Rozumieli się bez słów. Jedno spojrzenie wystarczyło, by wyłapać, że są szczęśliwi, że dziękują sobie za cały trudny dla nich rok.

Szampańska zabawa włączyła się Annie. Jeszcze przed północą upiła się i brylowała na parkiecie. Adam cały czas miał ją na oku. Kiedy widział, że przyjaciółka ledwo trzyma się na nogach, odwiózł ją do domu. Dziewczyna była w świetnym nastroju. Całą drogę żartowała, a po wejściu do mieszkania uczepiła się przyjaciela.

- Jeates taaaki psystojny - ledwie wydukała, nie spuszczając z niego wzroku. Chłopak nie wytrzymał i pocałował Annę prosto w usta. Zdezorientowana szatynka oddała pocałunek do czasu, kiedy nie poczuła jak wszystko jej się podnosi. Wyrwała się z objęć przyjaciela i uciekła do toalety. Chłopak poszedł za nią, by potrzymać jej włosy. Po incydencie w toalecie dziewczyna szybko zasnęła, a siatkarz walczący z uczuciami wyszedł z jej mieszkania.

Następnego dnia Anna obudziła się skacowana w bólem głowy. W kuchni czekał na nią Adam, który przezornie uszykował tabletki, które teraz łykała dziewczyna.

- Łeb mi pęka-  zaczęła nieśmiało. - Nic nie pamiętam-  tłumaczyła sie. - Bardzo byłam pijana?

- Tuż po północy mówiłaś, że mnie kochasz a po powrocie do domu o mało mnie nie ożygałaś - mówił to patrząc z litością na kobietę, która łapała się za głowę, a rumieńce zalały jej policzki.

- O mój boże. Przepraszam!  - Anna naprawdę nic nie pamiętała i było jej strasznie głupio. Siatkarz za to postanowił nie mówić jej o nocnym pocałunku.

Podobny incydent nie zdarzył się już w przyszłości. Ich relacje nie zmieniły się. Cały czas przyjaźnili się i żaden z nich nie chciał tego zmieniać.

Razem z wiosną zaczął się nowy etap w życiu Anny. Poznała mężczyznę, który wydawał się być tym na całe życie. Takie wrażenie odnosił też siatkarz, który poznał chłopaka przyjaciółki krótko po ich poznaniu. Mężczyzna nie przypadł do gustu Adamowi. Może nawet by go polubił, ale rzeczywistą ocenę sytuacji przysłaniała zazdrość. Chłopak nie mógł patrzeć jak Anna kwitnie. Nie zrobił jednak nic, by poprawić swoją sytuację i wyjawić Annie swoje uczucia. Wycofał się tak, jak kiedyś zrobiła to kobieta.

Zmianę zachowania sportowca zauważyła nie tylko jego przyjaciółka. Podczas jednego z treningów do kobiety dosiadł fizjoterapeuta.

- Co się między wami dzieje? - zaczął bez ogródek. - Wiem, ze nie powinienem się wtrącać, ale oboje wyglądacie na ledwo żywych. Przecież na kilometr widać, że coś do siebie macie. Pozwolisz mu wyjechać?

- Dokąd? -spytała zdezorientowana. Rozmowa z mężczyzną wydała jej się dziwna.

- Dostał propozycję z Włoch. Nic nie wiedziałaś?  Myślałem, że się przyjaźnicie.

- Wiesz co? Masz rację. To nie twoja sprawa-  skończyła rozmowę i wyszła z hali. Zastanawiała się dlaczego przyjaciel nawet słowem nie wspomniał jej o możliwości zmiany klubu. Tego dnia nie dowiedziała się od niego niczego. Wyszedł zaraz po treningu tylnym wyjściem. Anna czuła, że znów oddalają się od siebie. Nie miała czasu na zadręczanie się, bo wieczorem czekała ją randka z Rafałem.

Koniec sezonu oznaczał czas na decyzje. Przyjaciele nie rozmawiali ze sobą codziennie jak za dawnych lat. Wymieniali między sobą czasem kilka zdań na tydzień. Jednak podczas świętowania sukcesu bełchatowskiej drużyny nie mogli udawać fałszywej przyjaźni. Sprytni fotoreporterzy wyłapaliby wszystko. Po części oficjalnej przyjaciele mogli wrócić do rzeczywistości i podczas balu unikali siebie jak ognia. Jednak nieoczekiwana zamiana partnerów podczas tańca połączyła przyjaciół. Początkowa niechęć wraz z kolejnymi taktami muzyki zmieniła się w taniec pełen uczuć. Wyrażał smutek, tęsknotę, bliskość i... miłość. Przytuleni do siebie, niewidzący innych par. Świat przestał istnieć. Liczyło się tylko tu i teraz. No może jeszcze później, kiedy razem zmierzali do hotelowej sypialni. Tej nocy nieważne były słowa. Liczyła się bliskość tej drugiej tak ważnej w ich życiu osoby.

Po wspólnej nocy Anna stchórzyła. Uciekła, nie zostawiając żadnego wyjaśnienia. Miała wyrzuty sumienia. W końcu zdradziła swojego partnera. Od tamtej nocy minął tydzień. Przyjaciele, o ile można ich tak jeszcze nazywać, nie kontaktowali się ze sobą. Pewnego dnia Anna została poproszona o spotkanie przez Tomka.

- Mówił ci, że pojutrze wyjeżdża? - zaczął niepewnie kolega z zespołu po złożeniu zamówienia w kawiarni.

- Nie widzieliśmy się od imprezy - mówiąc to Anna zarumieniła się.

- I pozwolisz mu tak po prostu wyjechać? - spytał i nastało długie milczenie.

- A co mam zrobić? - wyszeptała kobieta, a w jej oczach pojawiły się łzy.

- Kochasz go?

- A jakie to ma teraz znaczenie? Ja... Ja mam chłopaka i...

- Kochasz tego swojego pożal się boże Rafła?

- Chyba tak - wydukała ledwie słyszalnie.

- A Adama?

- Tak - odpowiedziała twardo bez zawahania.

- Odpowiedź jest prosta Ania, tylko wy niepotrzebnie wszystko komplikujecie. O 15 ma pociąg do Warszawy. Stamtąd leci do Włoch. Teraz kolej na twój ruch - oznajmił to i wyszedł, zostawiając skołowaną Annę z myślami.

Myślała cały następny dzień. I jeszcze pół kolejnego. Kiedy już skończyła, wpakowała się do taksówki i pojechała na dworzec kolejowy. Pobiegła tak szybko, na ile pozwalały jej nogi. Jednak pociąg już odjeżdżał. Załamana kobieta osunęła się po filarze i zaczęła płakać. Zadzwoniła do Tomka a ten przekazał jej niespodziewane wiadomości.

- Pociąg odjeżdża dopiero za godzinę, a za chwilę wyjeżdżamy z domu. Mam mu powiedzieć, że czekasz?

- Nie. Lepiej będzie, jeśli nic mu nie powiesz - zdecydowała Anna, rozłączając się.

Minuty mijały jak miesiące, a może i całe lata. Kobieta ze stresu zaczęła nawet obgryzać paznokcie. Kiedy po niecałych trzydziestu minutach zauważyła przyjaciela, jej serce zamarło.

- Ania? Co ty tu robisz? - spytał się zdziwiony sportowiec.

- Myślałeś, że pozwolę ci tak po prostu wyjechać? Bez pożegnania? Bez... - szatynka rozpłakała się. - Beze mnie? - dokończyła.

- Tak będzie lepiej dla nas obojga. Ty masz chłopaka, a ja nie mogę na niego patrzeć.

- Tak nie będzie lepiej! Żadnego innego mężczyzny w moim życiu już nie ma. Oprócz ciebie. Nie możesz teraz wyjechać, zostawiając mnie samą.

- Pozwól mi po prostu wyjechać...

- Ale ja cię kocham. I dobrze wiem, że...

- To nie ma teraz żadnego znaczenia. - przerwał jej stanowczo. Ich wspólny kolega przypatrywał się tej scenie w wielkim skupieniu. Akcja rozgrywała się błyskawicznie. Nim wszyscy się obejrzeli, Anna całowała już siatkarza.

- Nie! - przerwał pocałunek. - Nie mogę zawieźć kibiców. Nie mogę stracić ich zaufania, a już tym bardziej nie mogę narażać siebie na płacenie odszkodowania klubowi.

- Ale możesz zawieźć mnie, tak? Możesz mnie zostawić bez odwzajemnienia uczuć, tak?

- Przecież wiesz, że cię kocham...

- Więc dlaczego nie chcesz zostać?

- Postanowiłem już, przepraszam - powiedział jeszcze, pożegnał się z kolegą i ruszył w stronę pociągu. Anna nie mogąc na to dłużej patrzeć, odwróciła się i ruszyła w stronę wyjścia. Tomek ruszył za nią. Popychając drzwi wyjściowe, kobieta o mało nie dostała zawału. Za nimi stał jej ukochany. Jej przyjaciel i kolega z pracy. Jej Adam.

- Naprawdę myślałaś, że wyjadę? Właśnie teraz, kiedy wyznałaś mi miłość? - pytał z chytrym uśmiechem.

- Ty draniu! - Anna rzuciła się na niego z pięściami. Jednak długo to nie trwało. Już po chwili ich usta znów połączyły się w jedność. Całowali się, a ludzie wokoło bili im brawo.

- Ale pożyczysz mi pieniądze na to odszkodowanie? - spytał, przerywając pieszczotę.

- Jeśli mogę się wtrącić - zaczął niepewnie kolega, a nie słysząc żadnego sprzeciwu, kontynuował - trener obiecał, że pogada z prezesem i pokryją ewentualnie część odszkodowania. Nie mogą się pogodzić z tym, że pozwolili ci zmienić klub i czują się winni temu wszystkiemu. Chcą ci to trochę zrekompensować.

- Mówisz poważnie? - Siatkarz nie dowierzał w to, co właśnie usłyszał.

- No z tym odszkodowaniem to tak, a reszta... Niezłą miałeś minę, gdy o tym mówiłeś- Adam zrozumiał, że kolega zażartował sobie z niego, dlatego posłał mu kuksańca w bok.

- Ała! Tak mi będziesz dziękował za uratowanie życia miłosnego? - udał obrażonego, jednak po chwili się roześmiał. - To co? Jedziemy do domu? - spytał, ale nie musiał czekać na odpowiedź. Przyjaciele, a teraz także i para pakowali się już do auta. Całą drogę powrotną nie mogli oderwać się od siebie. W nocy także nie spali. Cieszyli się sobą, swoją bliskością, intymnością. Przegadali pół nocy a jej drugą część spędzili na pieszczotach.

Następnego dnia zorganizowali konferencję prasową. Anna jako rzecznik prasowy w radością poinformowała dziennikarzy, że udało się dogadać z włoskim klubem i Adam Budzisz zostaje w klubie, jednak bełchatowski mistrz siatkówki wypożycza go. W ten sposób udało się uniknąć finansowych konsekwencji, a Adam mógł zostać przy swojej ukochanej. 

Komentarze

  1. Cześć :)
    A więc dotarłam i powiem szczerze, że trochę tęskniłam za byciem po tej stronie blogowego życia, za byciem czytelnikiem xD
    Bełchatów + siatkówka = *-*
    Już mi się podoba. Ciekawe, czy słyszeli o takim powiedzeniu „Od miłości do nienawiści tylko jeden krok”? I o tym, ze działa to również w drugą stronę, bo „kto się czubi, ten się lubi” xD
    Widzę, że tutaj ostry konflikt charakterów…
    Co ja widzę? Jak facet poczuje ból to od razu pokornieje :)
    Co ten trener? Przecież to nie należy do jej obowiązków. Oj nieładnie, nieładnie.
    A nie mówiłam… wpadł jak śliwka w kompot.
    Tak to jest na tym świecie, że każdy boi się poinformować drugą osobę o swoich uczuciach, a później niestety jest już za późno :(
    Dlaczego się nie spotkali? Nawet jako przyjaciele… przecież ciężko żyć z dala od przyjaciół. Ja bym chyba bez Szal ześwirowała.
    Kurde… gorzej pójść nie mogło, ale tak jak myślałam, niepielęgnowane uczucia więdną. A może to jednak tylko nieudolny zamiennik, spowodowany brakiem Anny?
    Urażona kobieta gorsza niż stado przestraszonych słoni, ja bym na jego miejscu wiała.
    Co tu się od… wydarzyło? :o
    Gdzieś kiedyś czytałam, że miłości nie da się tak łatwo wyplenić póki jedna iskra nadal płonie i może na nowo rozpalić uczucie…
    Co za… nie będę tutaj prezentować swojego bogatego zasobu przekleństw.
    Jaki kochany *-*
    I się wpakował między młot, a kowadło… ehh
    Jak to w ciąży? Dziewczyna mu mówi, że go kocha, a on o zaręczynach z inną?!
    Ta Beata to nie wydaje mi się zbyt sympatyczna i stabilna emocjonalnie.
    A nie mówiłam? Przecież to nie jego wina, że poroniła… prędzej ona o siebie nie dbała.
    Alkohol to nie rozwiązanie… on potrzebuje wsparcia, kogoś kto go wysłucha, kto da mu powód aby dalej żyć.
    Ktoś tu się upił :o Ale plusy dla niego, że ją ogarnął :)
    Oni się wcale na błędach nie uczą… ehh
    Podobno, kiedy zaczynasz się zastanawiać, czy kogoś kochasz, to znaczy, ze już go straciłaś :(
    Nie ładnie tak kogoś straszyć.
    Ojej wszystko się wyjaśniło :)
    Jestem na tak, czekam na coś więcej, Szur
    S&S

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej dziekuje za odwiedziny! :)
      I za piekny komentarz takze *-*
      Coś wiecej? Raczej juz nic nie bedzie 😂

      Usuń
    2. Jak nie będzie? Nie można tak założyć bloga i wrzucić tylko jedną historię... znaczy można, ale to to bardzo niemiłe :(
      Szur,
      S&S

      Usuń
  2. Okej. Nie wiem czy wspominałam, ale siatkówka to nie są moje klimaty. A ponieważ nic mi nie mówią przytoczone przez Ciebie nazwy i imiona, to mogłam to potraktować jako zwykłą opowieść o miłości. Dosyć zawiłą i skomplikowaną, ale takie przecież jest życie, prawda?
    Anna i Adam przebyli długą drogę, by być razem, ale ich historia daje nam nadzieję na to, że jeżeli dwoje ludzi jest sobie przeznaczonych to prędziej czy później ich losy się splotą. Ja tam trochę wierzę w przeznaczenie, ale wierzę też, że czasem trzeba mu pomóc. Każdy powinien mieć takiego Tomka, który kopnie w tyłek wtedy, gdy trzeba. Szur coś o tym wie :p.
    W pierwszej chwili ta historia skojarzyła mi się z pewną bajką "Żuraw i czapla", której morał brzmiał: oto cały jest ambaras, aby dwoje chciało naraz.
    No i tak to właśnie było. W ķońcu jednak udało im się zgrać.
    Słowo jeszcze o Beacie. Jest tutaj trochę czarnym charakterem, ale jak dla mnie nie do końca. Było wspomniane, że początkowo była substytutem Anny. Potem ich uczycie się rozwinęło, ale kobiety czują takie rzeczy, nie? A potem dalej dało się wyczuć, że Anna nie jest mu obojętna i jest kimś ważnym dla niego. Czy ktokowiek wini ją o bycie zazdrosną?
    A poronienie? Ogromna trauma dla kobiety i z jednej strony zgadzam się z Szur, że Adam nie zawinił, ale z drugiej może faktycznie brakowało jej jego wsparcia i to miało jakiś wpływ. Oczywiscie nie na tyle, by go obwiniać. Nie zmienia to faktu, że taka tragedia często i tak prowadzi do rozapdu związku. Zwłaszcze jeżeli coś w nim nie gra.
    No dobrze. Chyba tyle z moich przemyśleń. Zaserwowałaś nam miłą lekturę dla relaksu - love story z perypetiami i happy endem, w sam raz na początek urlopu :).
    Z uwag technicznych: w jednym miejscu pomyliłaś Rafała z Tomkiem i przeskakujesz między czasem narracji, a tak poza tym to cacy :). Nie bylabym soba, gdybym się nie przyczepiła do czegoś, ale wybaczam, bo przecież to było takie... na spontana :D.
    Czekam na kolejne opowieści od Ciebie!
    Buziaki, E_A (inaczej Szalona)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej! Danke schon <3
      Nazwiska sa wymyslone od a do z. Po co zmieniac swietnym siatkarzom ich zyciorys skoro mozna stworzyc wlasnego sportowca ;)
      A twoje przemyslenia to chyba nic wiecej nie da sie napisac :)
      Dziekuje i jeszcze raz milego wypoczynku! :)

      Usuń
  3. Dzień dobry!
    Z przyjemnością informuję Cię o II edycji przedwojennego konkursu literackiego „Już nie zapomnisz mnie”. Jeżeli chcesz podszkolić swoje pisarskie umiejętności, a przy okazji coś wygrać, ten konkurs jest właśnie dla Ciebie! Mimo że tematyka jest związana z dwudziestoleciem międzywojennym, można napisać opowiadanie w dowolnym klimacie oraz zarówno autorską opowieść, jak i fanfiction. Przewidziane są cenne nagrody, m.in. książki tematyczne, gazety, płyty CD, niespodzianki, ale przede wszystkim jest do wyboru dziesięć książek z różnych gatunków. Zapraszam Cię serdecznie do wzięcia udziału.
    przedwojenny-konkurs.blogspot.com
    Zapraszam również do wzięcia udziału w zabawach, gdzie także można zgarnąć nagrody książkowe.
    przedwojenne-zabawy.blogspot.com
    Pozdrawiam ciepło!
    Sovbedlly
    PS. Przepraszam za reklamę, ale nie znalazłam innej zakładki.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz